Już wiem, po co są rozstania.
Są po to, by zacieśnić relację. Aktywna mama wyjechała bez dziecka. Sama, daleko, na całe cztery dni.
I co? I nic, dziecko było bardziej gotowe niż mama i skończyło się na trzech telefonach i długim przytulaniu przez dwa dni po powrocie.
Co ma z tego mama?
Poczucie powrotu wolności - że można różne rzeczy robić także bez dziecka.
Zrozumienie, że dziecko jest już "duże". I że wypracowana wcześniej więź i poczucie bezpieczeństwa procentuje.
Satysfakcję z udanego wyjazdu i naładowane akumulatory.
Satysfakcję z dobrej relacji z dzieckiem.
I najważniejsze: tęsknota podziałała jak najlepszy akumulator. Można godzinami się bawić, nosić, przytulać, łaskotać, czytać i spać przytulonym w uścisku. Tęsknota działa jak magnes. I teraz nie da się oderwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz